Wizualnie rewelacyjnie, a silnikowo…
Renault Captur podąża sprawdzoną ścieżką – stylistyka gra w jego przypadku pierwsze skrzypce. Silnikowo nie jest zbyt interesująco – możliwa jest konfiguracja Captura z hybrydą plug-in, mikrohybrydą lub instalacją LPG. Hybryda typu plug-in (możliwa do ładowania z domowego gniazdka lub silnika spalinowego) to chyba najważniejszy as w rękawie Renault. Średnie spalanie jest dzięki temu znacznie niższe, a komfort jazdy na motorze elektrycznym bardzo pozytywnie odczuwalny – zwłaszcza w mieście. Brakuje oczywiście mocnych jednostek, jednak największym zaskoczeniem jest brak… diesli. Renault na poważnie wzięło swoje poprzednie deklaracje, więc rzeczywiście internetowe konfiguratory nie przewidują możliwości wyboru silnika wysokoprężnego.
Renault Captur – co czeka nas w środku?
Wnętrze Captura jest nowoczesne i łatwo zauważyć tu charakterystyczny, francuski design. Duży tablet multimedialny z łatwością wyświetla wszystkie istotne informacje. Nie brakuje na szczęście fizycznych przycisków, bardzo przydatnych podczas jazdy – nie jest konieczne odrywanie wzroku od drogi. Spasowanie elementów jest prawidłowe, a sama jakość materiałów zadowalająca.
Bazowa wersja ZEN zaczyna się od około 75 tysięcy złotych, zaś topowe R.S. Line E-Tech hybrid to już wydatek około 141 tysięcy złotych. Jak można się domyślić, są to już półki cenowe znacznie bardziej prestiżowych producentów. Renault Captur walczy za wszelką cenę o to, by być postrzeganym właśnie tak – jako elegancki, gustowny crossover.