W świecie, gdzie sushi zdobywa szczyty popularności na Instagramie, a ramen rozgrzewa zimowe wieczory, istnieje danie, które zasługuje na przynajmniej tyle samo sławy – pad thai. Ten tajski klasyk to nie tylko makaron i orzeszki. To opowieść o balansie smaków, chrupiących dodatkach i odrobinie tajemniczości, która sprawia, że nawet najbardziej sceptyczni domowi kucharze zaczynają szurać patelnią. I wiesz co? Przygotowanie autentycznego pad thai wcale nie jest tak trudne, jak może się wydawać – pod warunkiem, że wiesz, co robisz. Ale spokojnie! Od dziś już będziesz wiedzieć.
Składniki, czyli magia zaczyna się tutaj
Nie ma pad thai bez odpowiednio dobranych składników. To jak próbować zrobić pizzę bez sera – niby coś się da ułożyć, ale to nie to. Oto lista, którą warto sobie wydrukować, przypiąć magnesem do lodówki i traktować jak przysięgę kucharską:
- Makaron ryżowy (najlepiej średniej grubości, namoczony wcześniej w zimnej wodzie przez ok. 30 minut)
- Tofu lub krewetki (albo jedno i drugie, jeśli lubisz zaszaleć)
- Jajko – najlepiej wiejskie, bo wtedy żółtko śpiewa!
- Kiełki fasoli mung
- Drobno pokrojona dymka
- Posiekane orzeszki ziemne (niesolone!)
- Olej roślinny (np. arachidowy lub rzepakowy)
No i coś, co czyni pad thai pad thaiem – sos. Tu nie ma miejsca na oszustwa typu „zrobię z keczupu i octu”. Potrzebujesz:
- Tamarindu (pasta – ok. 2 łyżki uprzednio rozrobione z wodą)
- Cukru palmowego (może być też trzcinowy, ale nie mów Tajowi, że tak zrobiłeś)
- Sosu rybnego – esencja umami!
Sekret smaku? Sos!
Nie ma przeproś – idealny sos to dusza pad thai. W rondelku połącz pastę tamaryndową, sos rybny i cukier palmowy. Podgrzewaj na małym ogniu, aż cukier rozpuści się całkowicie i powstanie lepka, błyszcząca mieszanka, która prawie że nadaje się do oświadczyn. Niektórzy dodają też odrobinę ostrej papryki, jeśli chcą zaszaleć, ale to już zależy od twojego związku z ostrymi emocjami.
Na patelnię, gotowi, start!
Zaczynamy gotowanie właściwe – najlepiej na woku, ale duża patelnia również da radę. Na dobrze rozgrzanym oleju podsmaż tofu (lub krewetki), aż się zarumienią i nabiorą charakteru. Zepchnij je na bok, a na środek wbij jajko. Delikatnie je mieszaj do momentu, aż zacznie się ścinać, potem wmieszaj z resztą składników.
Dodaj makaron – dobrze odsączony i elastyczny, nie rozgotowany! – a następnie zalej to wszystko przygotowanym wcześniej sosem. Teraz najważniejszy moment: mieszaj energicznie, ale z czułością. Chcesz, aby makaron wchłonął cały aromat, a nie żeby się rozpadł jak plotka w biurze.
Dodatki, które robią robotę
Pad thai to danie, które każdy komponuje po swojemu. Możesz potraktować go trochę jak pizza składnikowa – wybierz co lubisz. Tu kilka propozycji:
- Świeże kiełki na wierzch i plasterki limonki do skropienia – daje świeżość!
- Duża garść orzeszków ziemnych – dla chrupkości i charakteru!
- Suszone chili lub płatki chili – jeśli nie boisz się ognia!
Niektórzy serwują pad thai z dodatkiem marynowanej rzodkwi lub krewetek suszonych – to już poziom masterchef, ale jeśli czujesz się na siłach, próbuj!
Triki kucharza. Albo raczej: co może pójść nie tak
W kuchni azjatyckiej balans to słowo-klucz. Pad thai powinien być słodko-kwaśno-słony z nutką umami. Za mało tamaryndu – będzie mdły. Za dużo cukru – zrobisz karmel. Jeśli makaron zrobi się papkowaty – popełniłeś jeden z klasycznych błędów. Możliwe przyczyny? Zbyt długo moczony lub przegotowany na patelni. Wnioski? Z praktyką przychodzi perfekcja. I często również lekki bałagan w kuchni.
Jeśli chcesz zgłębić temat i poznać inne warianty pad thai, zajrzyj na pad thai w wersji eksperckiej.
Nie bój się eksperymentować! Największą zaletą kuchni tajskiej jest to, że nawet jeśli coś pójdzie nie tak – nadal będzie pysznie. Dobrze przyrządzone pad thai sprawia, że stołujesz się własną łyżką jak w najlepszej restauracji w Bangkoku.
Podsumowując: pad thai to danie pełne aromatów, kolorów i opowieści. Choć na pierwszy rzut oka wygląda na egzotyczne wyzwanie, tak naprawdę jest jak dobry przyjaciel – potrzebuje trochę uwagi, odrobiny troski i porcji cierpliwości. A kiedy już opanujesz tę sztukę, twoja kuchnia stanie się miejscem, gdzie pad thai będzie gościł częściej niż nieoczekiwani znajomi. Smacznego i sawasdee!