Chińska sensacja kryjąca się pod warstwą pyłu
Gdyby ktoś zaproponował Ci odkrycie czegoś niesamowitego podczas drzemki, z pewnością stukałbyś się w czoło. Jednak tę samą koncepcję warto przemyśleć drugi raz, gdy chodzi o Chińską terakotową armię. Gdy rolnicy w 1974 roku zaczęli kopać studnię w prowincji Shaanxi, nie spodziewali się, że odkryją coś, co nie miało sobie równych. Ku ich zaskoczeniu natknęli się na jedną z największych archeologicznych sensacji XX wieku. I to wszystko w momencie, gdy spodziewali się jedynie trafić na trochę wody!
Historia w rzeźbionej terakocie
Terakotowa armia nie jest jedynie prostą zasobą dla pasjonatów historii. To swoisty wehikuł czasu, który przenosi nas do czasów cesarza Qin Shi Huang. Po co budować małe makiety, skoro można postawić na armię w pełnowymiarowych posągach? Podczas gdy niektórzy zamawiają fiolkę perfum, cesarz Qin życzył sobie jedynie całej armii skonstruowanej z terakoty, by towarzyszyła mu w zaświatach. Życie w czasach starożytnych Chin wymagało wyższej logistyki!
Ponad 8000 małych wielkich wojowników
Terakotowa armia, złożona z ponad 8000 figurek żołnierzy, koni i rydwanów, jest dosłownie czymś niezwykłym. Każdy z wojowników ma inne rysy twarzy, co niektórych skłania do przypuszczeń, że ich twórcy zainspirowali się rzeczywistymi postaciami. Tak właśnie wygląda personalizacja na poziomie mistrzowskim: w rzeźbie nikt nie chciał być posągowym klonem! Kolekcja jest zdecydowanie sztywną konkurencją dla każdej współczesnej grupy rzeźbiarskiej.
Nie tylko wojownicy, ale także artyści
Pracujący nad tym projektem artyści byli prawdopodobnie tak przeniknięci sztuką, jak współczesny miłośnik kawy napędzany przez espresso. Każda figurka stworzona przez ich ręce jest indywidualnym arcydziełem, od unikalnych cech twarzy, po detale zbroi i fryzur. Dziedziczenie tytanicznego dzieła sprzed wieków wymagało mistrzostwa, jakiego my, zwykli śmiertelnicy, możemy tylko zdalnie pożądać. Widziałeś kiedyś tak fascynującą wersję chińskiego manuala do samorealizacji?
Podziemia pełne tajemnic
Obecnie terakotowa armia jest częścią wielkiego kompleksu grobowcowego cesarza Qin Shi Huang, gdzie znajduje się wiele nieodkrytych tajemnic. Archeolodzy pracujący nad odkryciami ciągle muszą pamiętać, że odkrycia te mogą zawierać jeszcze jedno, jeszcze bardziej niezwykłe znalezisko. W końcu podziemny świat, który zostawił nam chiński cesarz, mógłby konkurować z nowoczesnym parkiem rozrywki w równoczesnym wrażeniu awe-inspirującego i trwożącego.
A co z perspektywą pogrzebania się żywcem przez historię, zapytacie? Cóż, na pewno wymagająca, ale wysoce satysfakcjonująca – coś, o czym warto opowiedzieć znajomym przy weekendowym spotkaniu.
Bez wątpienia terakotowa armia to nie tylko monument starożytnych talentów, ale również monumentalne święto nauki, historii i wyrafinowanej sztuki. Pozostaje nam tylko cieszyć się, że wyszedł na jaw wynik pracy 700 tysięcy robotników sprzed ponad dwóch tysięcy lat, tworząc największe znalezisko archeologiczne na świecie.